(25kB)





FORUM SKI CLUB

- historia w skrócie


Od początku...

Idea spotkań powstała w roku 2000 r. na forum internetowym carving.com.pl. Kilku aktywnych "piszących" postanowiło się spotkać, poznać osobiście i pojeździć wspólnie na nartach. Stało się tak ponieważ okazało się , że okres przerwy w jeździe na nartach od kilku do kilkunastu lat spowodował w wielu wypadkach utratę towarzystwa do "nartkowania". Szybko okazało się, że nie tylko ludzie po przerwach w jeździe są zainteresowani wspólnymi spotkaniami.

Na pierwszym , wstępnym spotkaniu na Warszawskiej "szczocie" wydawało się, że będzie dobrze . Zebrało się kilka osób z Warszawy, żeby spróbować spotkaniom nadać realny kształt. Przy pełnym poparciu admina forum zaczęliśmy organizować WZF. Miejscem spotkania miał być Szczyrk. Termin spotkania został ustalony na marzec. Po wirtualnych konsultacjach okazało się, że chętnych będzie kilkanaście osób. Jednak wirtualna rzeczywistość była mocno odstająca od realiów. Na spotkaniu pojawiły się cztery osoby z forum + towarzystwo z jakim przyjechały. Obecni byli również niejako poza WZF-em mili i życzliwi koledzy z NTN Tomek K. I Jacek M. Oraz admin forum na którym pisaliśmy Jacek C. W złych warunkach śniegowych i po dosyć intensywnie przeżytej nocy (długie przywitanie i dyskusje) forariusze "męczyli" się na stokach Skrzycznego. W efekcie pobyt został skrócony do dwóch dni. Spotkanie towarzysko należy uznać za udane - narciarsko - chyba nie bardzo.

Brak frekwencji na I WZF-ie nie zniechęcił jednak do organizowania kolejnych wyjazdów. Zachwalany przez Lecha Szpindlerowy Młyn znajdujący się tuż za granicą Polski stał się celem wspólnego wyjazdu (Lecha i mojego) w lutym 2001r. Nie znałem Lecha osobiście. Umówiłem się z nim we Wrocławiu (gdzie mieszka) o godz. 6.00. Z Warszawy był to kawałek drogi (357 km). Po pierwszym spotkaniu w Szczyrku miałem pewne obawy czy wirtualne umowy odnajdą się w rzeczywistości.... tym razem było bez pudła. Wszystko zagrało w 100%. We Wrocławiu zostawiłem swój samochód i z Lechem ruszyliśmy do Szpindlerowego Młyna (zwanego po prostu Szpindlem lub SM) . O godz. 9.00 byliśmy już na stoku. To co zastałem w SM przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Kilkadziesiąt kilometrów od granicy Polski a infrastruktura i warunki do jazdy jakby z innej rzeczywistości. Przede wszystkim w tą bezśnieżną zimę śniegu było wystarczająco dużo, naśnieżone i zadbane trasy, kolejki na wyciągi nie przekraczały 15 min (pełnia sezonu). Po 5 dniach z dużym żalem , że to już koniec wyjazdu wróciłem do Warszawy.



(136kB)
II WZF - warszawska "szczota"

Kolejny II WZF został zorganizowany w czerwcu - miesiącu jak na narty w Polsce trochę dziwnym. Uporaliśmy się z tym problemem. Spotkanie było na całorocznym stoku narciarskim w Warszawie na Szczęśliwicach (czyli na szczocie - zwanej tak od zielonej sztucznej nawierzchni przypominającej szczotkę). Frekwencja była dużo lepsza od tej ze Szczyrku , ale też gros ludzi było miejscowych. Na nartach odważyły się pojeździć tylko 3 osoby. Pozostali ograniczyli się do kibicowania. Po dwóch pierwszych WZF-ach pojawiły się materiały , które można było zamieścić na stronach netowych. Tu niestety pojawiły się problemy. Początkowo sprzyjający całemu przedsięwzięciu admin forum nie miał czasu na zajęcie się naszą skromną grupką . Mimo wielu obietnic nie dotrzymywał słowa i w efekcie tego doszło podczas spotkania IRL do rozejścia się dróg Forum Club (bo tak nazwaliśmy naszą nieformalną grupę) ze stroną carving.com.pl. Nie oznaczało to zaprzestania pisania na forum, jednak o patronacie mowy już nie było. Strona carving.com stała się stroną komercyjną , nie można było pisać o pewnych rzeczach wprost - mogło to zaszkodzić interesom właścicieli...itd.



We wrześniu 2001 jeden z forariuszy - Misio - wyjeżdżał na lodowiec Hintertux. Zaproponował wszystkim, którzy by zechcieli, aby dołączyli do niego.

(49kB)
Na lodowcu Hintertux - WZF 2,5

Oferował poprzez miejscowe kontakty korzystne ceny zakwaterowania i skipassów. Kilka osób zdecydowało się na wyjazd i okazało się na miejscu , że pojawiła się całkiem spora grupka ludzi. Znów wszystko oparte było na netowym zaufaniu. Wrzesień, piękna pogoda, świeżo spadły śnieg, pusto (zupełnie bez kolejek do wyciągów) i kilkanaście osób bawiących się na śniegu. Podczas tego spotkania w rozmowach z Misiem znaleźliśmy możliwość internetowej realizacji planów naszej grupy. Okazało się , że istnieje strona internetowa szkoły narciarskiej Misia , przy której można otworzyć forum, na którym z pełną swobodą można pisać - forum niekomercyjne, bez zakazów, obaw o posądzenia krypto reklamowe itp.



Po powrocie z udanego wyjazdu to spotkanie zyskało miano WZF 2,5. Niedługo po powrocie naciskany przez zniecierpliwionych klubowiczów zespół Misia uruchomił forum w wersji "tymczasowej". Bardzo szybko okazało się , że było potrzebne. Zaczęło się cieszyć sporą popularnością. Dotrzymując słowa zespół pod dowództwem Misia niebawem przekształcił to forum w Klub pod Misiem w formie takiej jak istnieje obecnie.

(18kB)
Górna stacja na Plani - III WZF

Już w tym klubie został zorganizowany III WZF. Zorganizowaliśmy go wspólnie z Lechem, który dzielnie zajął się sprawami lokalowymi i mapą-planem dojazdu dla uczestników. Miejsce spotkania zostało ustalone dużo wcześniej. Był nim Szpindel. Frekwencja tym razem była dużo lepsza. Kilkanaście osób pojawiło się na spotkaniu i niewielkim kosztem finansowym znakomicie się bawiło. Jak zwykle żal po zakończonym spotkaniu spowodował chęć ponownego spotkania , które kilka osób ustaliło na marzec 2002r. Nie miał to być kolejny WZF a jedynie spotkanie kilku spośród nas znów w SM. Ustalenia dotyczące tego spotkania toczyły się oczywiście via Klub pod Misiem - to było najprostsze. Relacje z III WZF spowodowały jednak , że zainteresowanie marcowym wyjazdem wzrosło bardzo i nawet nie zauważyliśmy jak zyskał miano kolejnego WZF

IV WZF w marcu 2002 to 20 kilka osób, znakomita zabawa, dużo śmiechu, znakomite nadal warunki narciarskie i zmienna pogoda.

(54kB)
Część grupy przy barze Audi - IV WZF w SM

Udało się ( bo chyba teraz to można już stwierdzić) zorganizować grupę ludzi z całej Polski, którzy wspólnie organizują sobie wyjazdy narciarskie.... i nie tylko. Dzięki swojej wiedzy, znajomości niektórych regionów narciarskich udaje się nam organizować wyjazdy tańsze niż oferty biur i niejednokrotnie wyjazdy indywidualne. Na wyjazdach nikt nie zarabia, a jedynym zyskiem dla organizatorów jest miłe, życzliwe towarzystwo.

Po IV WZF-ie nieformalna grupa przemianowała się z Forum Club na Forum Ski Club.


Po dwóch latach prawie...

(44kB)
V WZF - bar "Na Plani"


Cóż - jeżeli dotarłeś drogi czytelniku tu, to może zainteresuje Cię co było dalej.
Rozwój KpM, który stał się miejscem bytu FSC przebiegał pomyślnie. Ciągle przyrastała liczba członków, by z początkowej ilości kilkunastu, wzrosnąć do ponad stu osób. Tak duża grupa ludzi straciła intymność, bliskość kontaktów.

W międzyczasie został zorganizowany V WZF, w którym uczestniczyło już ponad 40 osób. Odbył się jak poprzednich kilka w SM. Było jak zwykle wspaniale. Jednak po WZF-ie zaczęło nam czegoś brakować z tej "starej", swojskiej, niemal przyjacielskiej atmosfery FSC.


Forum KpM było i jest szeroko otwarte na nowych członków. FSC zawsze miało tendencje do pewnej zamkniętości, by móc zrealizować "dziwną" ideę jak na net - możliwość polegania na sobie nawzajem. Wiadomo jak w necie bywa - różni ludzie przybyli na forum. Znakomita większość to ludzie godni zaufania, jednak zdarzały się wyjątki. Części "starych" forariuszy to przeszkadzało - chcieliśmy być z daleka od oszołomstwa netowego, przechwałek nie mających potwierdzenia IRL i temu podobnych rzeczy. Niestety nie było łatwo przekonać Misia, by otworzył dodatkowe forum zamknięte.

Przyparty do muru w końcu otworzył forum i zobowiązał się do kształtowania go wg naszych potrzeb. I znów chyba stała się podobna sytuacja jak było na stronie carving.com. Zabrakło czasu, dobrych chęci i cierpliwości. Doszło do nieporozumień, których i tak poprzednio w tak dużej grupie nie brakowało. Na początku września grono najstarszych stażem forariuszy postanowiło, że FSC powinien mieć swoje miejsce w necie. Niezależne od jakiegokolwiek układu komercyjnego. Tak też się stało. Praktycznie od początku września mamy swoją stronę.... swoje forum zamknięte.

Jest w nim miejsce dla każdego. Nie stawiamy żadnych barier ludziom mającym ochotę przyłączyć się do nas. Obowiązują nas jednak pewne zasady , które uznaliśmy za niezbędne we współistnieniu. Przestrzegamy zasad dobrego wychowania stosowanych w życiu codziennym i bezwarunkowo oczekujemy życzliwości.

Październik 2003


Minął rok kolejny.

Forum FSC coraz prężniej się rozwija. Zdarzyło się jednak coś co bardzo nas poruszyło. Może jednak po kolei.

We wrześniu roku ubiegłego - jak pisałem wcześniej - "poszliśmy na swoje". Składka na opłacenie miejsca na serwerze i było po kłopocie. Leszek-Teo zajął się sprawami skryptów i robi to bardzo dobrze. Po krótkim czasie od wyjścia z KpM, nieporozumienia z Misiem się skończyły i na początku listopada dołączył do FSC.
Przyszedł czas organizacji kolejnego VI WZF-u. Organizacje tych spotkań postanowiliśmy oficjalnie przekazać do KpM, bo miały być to spotkania ogólnonetowo-narciarskie. Misio przyjął oficjalnie obowiązki i zaczęła się organizacja wyjazdu. Tym razem miała to być Wierchomla. Niestety nieodpowiedzialna osoba zajmująca się tym bezpośrednio sprawiła sporo kłopotu i praktycznie zawaliła organizacyjnie wyjazd. Dodatkowo brak śniegu w Wierchomli w owym okresie spowodował szybką reakcję Marcina i w ostatniej chwili pojechaliśmy do Białki.

(29kB)
Białka Tatrzańska - na wyciągu

Dwa - trzy dni spędzone w Białce Tatrzańskiej - tak na rozpoczęcie sezonu - dobrze wszystkim zrobiły. Właściwie gdyby nie wypadek Konrada, na którego najechał instruktor PZN/SITN, po czym po angielsku się ulotnił nie interesując się, co się dzieje z poszkodowanym, imprezę można by uznać za udaną. VI WZF w Białce otworzył dla nas kolejny sezon narciarski.

(49kB)
Zebranie organizacyjne - Białka - VI WZF


Relacje z wyjazdów indywidualnych lub w małych grupach w Alpy pojawiały się na forum i KpM, i FSC. Przyszły ferie zimowe. Pierwszy raz zdecydowaliśmy się w tym terminie zorganizować wyjazd.

(58kB)
Kronplatz - zebranie na szczycie

Celem był południowy Tyrol - Kronplatz. Początkowo niewielka grupa zmieniła się w całkiem pokaźny zespół. Zniżki na karnety dzięki Misiowi i pomocy językowej Staszka, który dołączył prawie w ostatniej chwili, miejsca noclegowe po atrakcyjnych cenach załatwiane bez pośredników pozwoliły na ograniczenia wydatków. Niestety dopadł nas tam wirus, który skutecznie ograniczył zabawę na nartach. Piękna pogoda, słońce i śnieg dawały dużo radości tym, którzy się chorobie nie dali. Jako, że wyjazd był niezupełnie dostępny dla wszystkich nie mógł mieć "pełnego" wymiaru WZF. Niech więc pozostanie w naszej pamięci jako WZF 6,5

(43kB)
Kasprowy - Dolna stacja Goryczkowej




Po powrocie kilku zapaleńców, by odbić sobie straty wynikłe z choroby szybko zorganizowało kolejny wyjazd - do Val di Fassa. Jak co roku został również zorganizowany wyjazd na Kasprowy i znów było sporo szczęścia. Słońce, śnieg i brak kolejek do wyciągów dały dużo radości.


Przyszło lato - wakacje i liczne spotkania podczas pobytu nad morzem jednych, wspólne wędrówki w górach innych, pozwalały optymistycznie patrzeć na zbliżający się sezon narciarski.

Pod koniec wakacji 24 sierpnia 2004 doszła do nas wiadomość - Misio nie żyje. Zginął w wypadku motocyklowym. Miał 48 lat. Wywołało to w nas głębokie poruszenie. Jakże inne spojrzenie na narty, spotkania IRL, spotkania w internecie. Skłoniło nas do zastanowienia się nad życiem raz jeszcze. Taka reakcja jest zapewne normalna, gdy odchodzi ktoś bliski. Uświadomiło to nam jak wiele nas łączy - ludzi, którzy spotykają się zaledwie kilka razy do roku IRL, lecz pozostają w kontakcie netowym.
VII - czarny WZF - pierwszy WZF bez nart odbył się 30 sierpnia na cmentarzu Rakowickim w Krakwie.
Pożegnaliśmy naszego kolegę. Zjawiliśmy sie prawie w komplecie - ludzie z całej Polski.

To zdarzenie - nie tak dawne przecież nie pozwala w pełni cieszyć się nadchodzącym sezonem. Jednak życie musi iść naprzód i nic tego nie zmieni. Forum FSC działa i rozwija się dalej. Są planowane kolejne wyjazdy i kolejny WZF. Być może jeżeli wstąpisz tu drogi czytelniku za jakiś czas będzie już dopisany kolejny kawałek historii FSC, a może spotkamy się wcześniej gdzieś na stoku lub na WZF-ie.

Wrzesień 2004


I znów mamy rok za sobą.

Jak minął ?
Niedługo po śmiertelnym wypadku Misia okazało się, że kontynuacji działania organizacji, które powołał do życia nie będzie.
Nie będzie można również utrzymać jego stron internetowych. Brak było chętnych do zaangażowania się w to na poważnie. Niebawem zaczął się kolejny sezon narciarski.

Jak prawie co roku odbył się grudniowy WZF - już VIII i podobnie jak w latach ubiegłych w Szpindlu.
Frekwencja dopisała. Jak zwykle pojawiło się kilka nowych osób, była niezła pogoda. Jednym słowem - nic nowego - zawsze wszak, przy takich okazjach bawimy się dobrze.
Było sporo rozmów na temat co dalej zrobić z forum otwartym KpM. Obiecaliśmy sobie, że nie zginie. Po powrocie z WZF zabraliśmy się do stworzenia "nowego lokalu" dla KpM. Dyskusji było dużo a efektów brakowało.
Przyszedł czas by zakończyć dyskusje i coś konkretnego zrobić - nie obyło się bez zgrzytów, ale w końcu w sposób momentami mało demokratyczny uruchomione zostało nowe forum - Otwarty Klub Narciarski. Zarządza nim Teo. Zgodnie ze wcześniejszymi założeniami podstawowym podforum jest KpM. Podobnie jak u Misia było jest "jabolowo" czyli miejsce na wszystko co odbiega nieco od tematów narciarskich i jest momentami niecenzuralne. Moderowanie rozłożyliśmy na kilka osób, ale zdecydowanie na czoło wysuwa się dobry duszek forum - Andrzej. Robi kawał dobrej roboty. Forum nie straciło wiele na przeprowadzce pod inny adres. Jest nadal jednym z niewielu forum narciarskich działających przez cały rok.

Przyszły kolejne ferie zimowe. Znów liczne grupowe wyjazdy, relacje i wspólne emocje.

(41kB)
W barze na Plani

Marzec i kolejny IX WZF.
Kierunek Szpindel. Ten wyjazd niby podobny do poprzednich miał jednak trochę inną formę.
Bardzo mocny akcent padł na serwisowanie nart. Nieśmiało rozwijająca się do tej pory dziedzina tym razem zdominowała popołudniowo-wieczorne zajęcia. Bywało ostro - na krawędziach.
Wiele dyskusji nt. serwisowania sprowokowało nas do próby zrobienia małych usprawnień w narzędziach serwisowych.
Na stokach, które miały wyjątkowo twardą nawierzchnię nie wszystkie narty dawały sobie radę. Być może dlatego tyle o serwisowaniu było mowy.
Jak zwykle testowaliśmy różne nowe narty. Sławek zabłysnął przygotowaniem swoich Headów. Najnowszy model z najwyższej półki - w porównaniu do innych nart były o klasę wyżej. Sławek promieniał - narty były rewelacyjne. Jadąc na nich pozwoliłem sobie na chwilę szaleństwa. Prawie pusty stok, skręt, mocne dogięcie narty i.... orzeł - nie wytrzymały śruby wiązania, wyrwało je z narty. Reklamacja nart stała się pilnie obserwowanym tematem na forum FSC. Budziła wiele emocji. Na początek sklep powołał rzeczoznawcę, który stwierdził, że uszkodzenie nie mogło nastąpić podczas jazdy i reklamacji nie uznał. Firma Head pozostawiła sprawę dystrybutorowi nie poczuwając się do odpowiedzialności za jego uczciwość. Sprawa ciągnie się do tej pory.

(47kB)
Po ciężkim dniu i wesołej kolacji





Coroczny wyjazd na Kasprusia tym razem odbył sie w ekstremalnych warunkach. Mróz, wiatr i spore opady zrobiły swoje. Było jednak w tej ekstremce coś, co pozwala wyzwolić w sobie radość dziecka - jakaś beztroska z powodu absurdalnego pchania się w takich warunkach na narty. Wielu powiedziało by, że to brak rozsądku, ale to chyba nie tak. Kto przeżył coś podobnego - zrozumie. Czasami po prostu trzeba się totalnie odciąć od problemów dnia codziennego, zapomnieć o wszystkich troskach, by móc normalnie później funkcjonować.


Na wiosnę, sprowokowany licznymi dyskusjami o serwisie nart postanowiłem skonstruować imadła, które w większym stopniu ułatwiłyby serwisowanie nart niż te imadła, które obecnie można kupić. Trochę dyskusji na forum w zaprzyjaźnionym gronie i koło maja powstał prototyp.
Imadeł mieliśmy zrobić kilka sztuk na potrzeby FSC.
Konstrukcja wzbudziła żywe zainteresowanie i w efekcie stanęło na tym, że jako produkcja uboczna pewnej firmy imadła będą dostępne dla ludzi spoza FSC.
Powstała nawet strona o narzędziach produkowanych wg pomysłów rodem z FSC.

Pod koniec sierpnia w rocznicę śmierci Misia postanowiliśmy robić spotkania poświęcone naszej grupie. W tym roku po raz drugi spotkaliśmy się w "Domu Pielgrzyma" pod Krakowem.

(31kB)
testy wytrzymałościowe w "DP"



Podczas prawie całonocnej imprezy odbył się m.in. premierowy pokaz i test imadeł.

Przed nami kolejny sezon. Niebawem X WZF - jeżeli będzie wystarczająca ilość śniegu zapewne spotkamy się w grudniu, w SM.

Październik 2005




© Mariusz Ciszak